Aktualności

Świadomy senior”: debata o parabankach

DEBATA-NOWA-HUTA-16-11-2015-fot-2Parabanki to podmioty, które oferują produkty i usługi finansowe, ale nie są bankami i nie są objęte nadzorem Komisji Nadzoru Finansowego – tłumaczyła podczas debaty w Krakowie Agata Rebes, aplikant adwokacki z kancelarii Lex Patronum. W spotkaniu poświęconym rynkowi usług finansowych udział wzięli także Jerzy Gramatyka, Miejski Rzecznik Konsumentów oraz Lesław Wilczak z krakowskiego oddziału NBP.

– Tylko w 2014 roku zgłosiło się do mnie ponad 1,1 tys. osób, które potrzebowały pomocy w związku z zaciągnięciem pożyczki w parabanku – zauważył Jerzy Gramatyka. – W poprzednich latach zgłaszało się maksymalnie kilkaset osób. Świadczy to o dużym zainteresowaniu tego typu usługami, ale też wzroście świadomości konsumentów, którzy zaczynają rozumieć, że często są wprowadzani w błąd – dodał.  Przestrzegł także, że w przypadku niektórych parabanków roczne oprocentowanie pożyczki to nawet 10,5 tys. procent! Przywołał przykład krakowianina, który pożyczył 230 zł. Musiał oddać aż 2900 zł. Eksperci przestrzegali nie tylko przed pożyczaniem pieniędzy w parabankach, ale także przed lokowaniem tam swoich oszczędności.

– Jeżeli lokujemy pieniądze w banku, to w przypadku jego bankructwa państwo gwarantuje nam zwrot naszych pieniędzy do kwoty 100 tys. euro – tłumaczył Lesław Wilczak z krakowskiego oddziału NBP. – W przypadku parabanków możemy próbować odzyskać pieniądze na drodze cywilnej, ale nie jest to proste – dodał. Wyjaśnił także, że KNF na swojej stronie ostrzega przed konkretnymi firmami, dlatego warto sprawdzać, czy podmiot, któremu chcemy powierzyć pieniądze nie figuruje na liście ostrzeżeń.

DEBATA-NOWA-HUTA-16-11-2015-fot-3

Prelegenci zwrócili uwagę, że oferta parabanków bywa kusząca, bo nie sprawdzają one naszej zdolności kredytowej. – To tylko pozornie dobre dla konsumenta. Jeżeli ktoś rzetelnie sprawdzi, czy jesteśmy w stanie spłacić zaciągnięte zobowiązanie, ustrzega nas przed wpadnięciem w spiralę zadłużenia – mówił Lesław Wilczak.

DEBATA-NOWA-HUTA-16-11-2015-fot-4

Z kolei Agata Rebes zauważyła, że wieli klientów parabanków podpisuje umowę, do której później nie ma dostępu. – Zdarza się, że parabank obiecuje przekazanie takiego dokumentu, ale nigdy tego nie robi. Tymczasem klient nie zawsze zapoznaje się z wszystkimi zapisani przed podpisaniem. Umowa jest długa, kilkustronicowa, a najważniejsze, często zakazane prawnie klauzule znajdują się na końcu – przestrzegała.

– Nieczytanie umów to ogromny błąd – mówił Jerzy Gramatyka. – Nie dajmy się nabrać na „specjalne oferty dostępne tylko dzisiaj”. Każdy tego typu chwyt marketingowy powinien od razu wzbudzić naszą czujność – tłumaczył. Miejski Rzecznik Konsumentów uczulał, aby zawsze pytać o całkowitą kwotę do zwrotu. Zdarza się, że parabanki już na wstępie żądają opłaty za przygotowanie pożyczki. Kolejne koszty są naliczane np. za SMS z przypomnieniem o terminie zapłaty, wizyty konsultantów. – Parabanki wyspecjalizowały się w ściąganiu należności – ostrzegał. Dodał, że w przypadku umowy z bankiem zawsze mamy możliwość zerwania jej bez podania przyczyny w terminie do 14 dni. Parabanki nie dają takiego prawa.

DEBATA-NOWA-HUTA-16-11-2015-fot-1