Świadomy senior”: debata o parabankach
Parabanki to podmioty, które oferują produkty i usługi finansowe, ale nie są bankami i nie są objęte nadzorem Komisji Nadzoru Finansowego – tłumaczyła podczas debaty w Krakowie Agata Rebes, aplikant adwokacki z kancelarii Lex Patronum. W spotkaniu poświęconym rynkowi usług finansowych udział wzięli także Jerzy Gramatyka, Miejski Rzecznik Konsumentów oraz Lesław Wilczak z krakowskiego oddziału NBP.
– Tylko w 2014 roku zgłosiło się do mnie ponad 1,1 tys. osób, które potrzebowały pomocy w związku z zaciągnięciem pożyczki w parabanku – zauważył Jerzy Gramatyka. – W poprzednich latach zgłaszało się maksymalnie kilkaset osób. Świadczy to o dużym zainteresowaniu tego typu usługami, ale też wzroście świadomości konsumentów, którzy zaczynają rozumieć, że często są wprowadzani w błąd – dodał. Przestrzegł także, że w przypadku niektórych parabanków roczne oprocentowanie pożyczki to nawet 10,5 tys. procent! Przywołał przykład krakowianina, który pożyczył 230 zł. Musiał oddać aż 2900 zł. Eksperci przestrzegali nie tylko przed pożyczaniem pieniędzy w parabankach, ale także przed lokowaniem tam swoich oszczędności.
– Jeżeli lokujemy pieniądze w banku, to w przypadku jego bankructwa państwo gwarantuje nam zwrot naszych pieniędzy do kwoty 100 tys. euro – tłumaczył Lesław Wilczak z krakowskiego oddziału NBP. – W przypadku parabanków możemy próbować odzyskać pieniądze na drodze cywilnej, ale nie jest to proste – dodał. Wyjaśnił także, że KNF na swojej stronie ostrzega przed konkretnymi firmami, dlatego warto sprawdzać, czy podmiot, któremu chcemy powierzyć pieniądze nie figuruje na liście ostrzeżeń.
Prelegenci zwrócili uwagę, że oferta parabanków bywa kusząca, bo nie sprawdzają one naszej zdolności kredytowej. – To tylko pozornie dobre dla konsumenta. Jeżeli ktoś rzetelnie sprawdzi, czy jesteśmy w stanie spłacić zaciągnięte zobowiązanie, ustrzega nas przed wpadnięciem w spiralę zadłużenia – mówił Lesław Wilczak.
Z kolei Agata Rebes zauważyła, że wieli klientów parabanków podpisuje umowę, do której później nie ma dostępu. – Zdarza się, że parabank obiecuje przekazanie takiego dokumentu, ale nigdy tego nie robi. Tymczasem klient nie zawsze zapoznaje się z wszystkimi zapisani przed podpisaniem. Umowa jest długa, kilkustronicowa, a najważniejsze, często zakazane prawnie klauzule znajdują się na końcu – przestrzegała.
– Nieczytanie umów to ogromny błąd – mówił Jerzy Gramatyka. – Nie dajmy się nabrać na „specjalne oferty dostępne tylko dzisiaj”. Każdy tego typu chwyt marketingowy powinien od razu wzbudzić naszą czujność – tłumaczył. Miejski Rzecznik Konsumentów uczulał, aby zawsze pytać o całkowitą kwotę do zwrotu. Zdarza się, że parabanki już na wstępie żądają opłaty za przygotowanie pożyczki. Kolejne koszty są naliczane np. za SMS z przypomnieniem o terminie zapłaty, wizyty konsultantów. – Parabanki wyspecjalizowały się w ściąganiu należności – ostrzegał. Dodał, że w przypadku umowy z bankiem zawsze mamy możliwość zerwania jej bez podania przyczyny w terminie do 14 dni. Parabanki nie dają takiego prawa.