Aktualności

Joanna Kot-Bryła, wicedyrektor ds. sportu Publicznego Liceum Ogólnokształcącego nr IX w Opolu: Wystawa uzmysłowiła naszej młodzieży, jak łatwo można w jednej chwili stracić wszystko, co ważne

Temat wystawy „Maraton solidarności. Polski sport dla Ukrainy” jest nam bliski, bo mamy klasy sportowe. Ale wystawa wzbudziła zainteresowanie nie tylko wśród uczniów, którzy trenują. Piękne zdjęcia i poruszające wypowiedzi sportowców z Ukrainy to dokument na temat naszej pomocy dla sąsiadów zza wschodniej granicy.

Wystawa wisiała u nas przez cztery tygodnie. Przestawialiśmy ją, żeby każdy mógł się z nią zapoznać, również rodzice uczniów i osoby, które nas odwiedzały. Każdy mógł się zatrzymać, przeczytać, zastanowić. Wywiesimy ją ponownie we wrześniu, gdy przyjdą pierwsze klasy, bo warto przypominać o tym, że wojna się nie skończyła i nasi sąsiedzi nadal potrzebują pomocy. Myśmy się już trochę oswoili z tym, co się dzieje na Ukrainie, a tak nie powinno być. Agresja cały czas trwa i uczniowie muszą o tym pamiętać.

Wystawa pokazuje nasze wsparcie dla ukraińskich sportowców, ale też to, jak obecnie wygląda ten sport na zrujnowanych ziemiach. Mamy w szkole młodzież z Ukrainy. Mogą się u nas realizować, rozwijać swoje sportowe pasje, zainteresowania. Widziałam, że stali pod wystawą, pokazywali ją sobie, przychodzili z kolegami z Polski, czytali, analizowali zawarte tam treści. To wspólne przeżywanie ułatwiło integrację, sprawiło, że nasi uczniowie chętniej wyciągali rękę do nowych kolegów. Wystawa uzmysłowiła naszej młodzieży, jak łatwo można w jednej chwili stracić wszystko, co ważne, dlatego trzeba sobie pomagać. Braterstwo, zaangażowanie naszych uczniów, to, że z taką otwartością przyjęli kolegów z Ukrainy, jest dla mnie powodem do dumy. Wiem, że pomagali im wstąpić w szeregi klubów, w których sami trenują, by razem z nimi mogli startować w zawodach.

Obecnie mamy u siebie sześciu uczniów z Ukrainy w klasach lekkoatletycznej, piłki nożnej i piłki ręcznej. Część przyjechała z rodzinami i postanowiła zostać, część ściągnął rodzic. Jednak są także uczniowie, którzy musieli rozstać się z rodziną. Jedna z dziewczynek zostawiła w kraju tatę walczącego na wojnie. Z takimi doświadczeniami trudno się odnaleźć w nowym środowisku. Na początku nowi uczniowie byli wycofani, onieśmieleni, zagubieni. Niektórzy znali język polski, uczyli się go wcześniej w domach, mieli polskie korzenie. Ale byli też tacy, którzy w ogóle nie mówili po polsku. Możliwość przebywania z młodzieżą w szkole, wspólne wyjazdy, treningi, mecze, to, że spędzali ze sobą dużo czasu, bardzo im pomogło. Mogli zaznać trochę normalności. Od początku staraliśmy się im pomagać, zapewnialiśmy schronienie, dofinansowanie, wyżywienie, organizowaliśmy zbiórki ubrań, zeszytów, przyborów do pisania. Przygotowaliśmy wszystko, co potrzebne, żeby mogli się uczyć. W tej chwili uczniowie z Ukrainy dobrze funkcjonują w naszym środowisku, choć nadal jest w nich tęsknota za ojczystym krajem. Widać to, gdy się z nimi rozmawia. To niemal dorośli ludzie i doskonale rozumieją, co się wokół nich dzieje.