MARATON SOLIDARNOŚCI. ŻYWA WYSTAWA: od razu wiedzieliśmy, że chcemy włączyć się w pomoc
– Aktywność fizyczna była dla nich także formą terapii i odskocznią od tego, co się działo w ich ojczyźnie, co zostawili po drugiej stronie granicy. Swoje emocje mogli wyrazić w sporcie – mówi ks. Marcin Jarzenkowski, proboszcz parafii św. Łukasza Ewangelisty i Floriana Męczennika w Łodzi, wcześniej ekonom w łódzkim seminarium duchownym.
– Kiedy dotarły do nas informacje o ataku Rosji na Ukrainę i tysiącach osób uciekających z zagrożonych terenów, od razu wiedzieliśmy, że chcemy włączyć się w pomoc. Prawie natychmiast skontaktował się z nami Polski Związek Głuchych z pytaniem, czy udzielimy schronienia osobom głuchym, które musiały uciekać przed wojną. Udało nam się wygospodarować ok. 30 miejsc dla naszych gości. Dopiero po przyjeździe okazało się, że są wśród nich paraolimpijczycy, reprezentanci Ukrainy w badmintonie osób niesłyszących – opowiada ks. Marcin Jarzenkowki.
W Wyższym Seminarium Duchownym w Łodzi zapewniono ukraińskiej kadrze narodowej głuchych badmintonistów schronienie i możliwości przygotowania się do paraolimpiady w Brazylii.
– Z ukraińskimi sportowcami miałem bardzo bliski kontakt. Widziałem, jakie znaczenie ma dla nich fakt, że mogą kontynuować rozwój swojej sportowej pasji, realizować marzenia i przygotowywać się do paraolimpiady. Aktywność fizyczna była dla nich także formą terapii i odskoczni od tego, co się działo w ich ojczyźnie, co zostawili po drugiej stronie granicy. Swoje emocje mogli wyrazić w sporcie. Ukraińscy sportowcy mieszkali u nas przez cały rok. Myślę, że pomogło nam to na nowo odkryć, ile wartości ewangelicznych ukrytych jest w sporcie i jakie bariery pomaga on pokonać. To dla przyszłych księży ważne doświadczenie duszpasterskie. Kiedy po mieście rozeszła się informacja, że mieszkają u nas sportowcy, którzy przygotowują się do olimpiady, wiele osób zaoferowało wsparcie. Za sprawą wojewody znaleźli się sponsorzy, którzy ufundowali profesjonalny sprzęt do ćwiczeń – dodaje ks. Jarzenkowski.